Post by JarosÅaw SokoÅowskiPost by J.FPost by JarosÅaw SokoÅowskiCzy jeśli ktoś na rower powie dzisiaj "bicykl" albo "koło", to
nie popartzą na niego dziwnie?
No popatrzą, ale kiedy ustalono, ze rower jest jedynie słuszny?
Akcje kodyfikacyjne rozpoczęto po uzyskaniu niepodległości, chciano
scalić ziemie trzech zaborów, również językowo.
Wczesniej nie było takich akcji?
Rower to chyba jeszcze przed I wojną.
A samochód kiedy wymyślili?
Głupio zresztą trochę.
Post by JarosÅaw SokoÅowskiAle i tak jeśli w
sejmie przemawiał poseł, było słychać skąd pochodzi. I nikt tego się
nie wstydził. Ortografia też była różna -- i to też nie wzbudzało
paniki.
Język i ortografia się zmieniały przez wieki - ale co z maturą?
Post by JarosÅaw SokoÅowskiPrzegięcie nastąpiło dopiero po drugiej wojnie, gdy chciano
ukształotować jednoetniczne państwo.
Hm, były juz gazety (od dawna), ksiązki, radio, kino, od biedy
telewizja, były wielkie migracje ... chyba się udało.
I nie widzę w tym nic złego - a w dużej częsci się samo zrobiło.
A jakąś tam Komisję Języka Polskiego, to kiedy powołano?
Post by JarosÅaw SokoÅowskiOdwrotny proces można było obserwować po rozpadzie Jugosławii.
Serbskochorwacki był bogatym i zróżnicowanym językiem. Potem nastąpił
"podział majątku", jak po niezbyt zgodnym rozwodzie, gdy małżonkowie
szarpią rzeczy dla siebie. Serb wziął "apotekę", a Chorwat "ljekarnę",
pierwszy ma "stanicę", drugi "kolodvor". Albo "avion" i "zrakoplov",
żeby trzymać się tematu.
No ale to chyba skutek wczesniejszego zlepienia.
Podobnie czeski i słowacki, rosyjski, ukrainski i białoruski ..
Post by JarosÅaw SokoÅowskiPost by J.FPost by JarosÅaw SokoÅowskiJesteśmy w czołówce sztywności, pod wieloma względami. Kolega właśnie
przechodzi przez horror prostowania literówki w akcie notarialnym,
która już trafiła do ksiąg wieczystych. Ja kiedyś do aktu notarialnego
w innym kraju (słowiańskim) podałem adres odczytany z tabliczki na domu.
Wkrótce się okazało, że od kilku lat ulica ma już inną nazwę. Pobladłem,
bo przewidywałem same kłopoty. Notariusz patrzy na mnie jak na dziwaka
i mówi -- przecież wiadomo o jaką ulicę chodzi, więc po co szukam
problemów, których nie ma.
No ale to nie jest kwestia językowa.
Tak, jest ona bardziej ogólna. Szekspir swoje nazwisko pod utworami
zapisywał na różne sposoby. I chyba nigdy nie napisał "Shakespeare",
jak to dzisiaj się utarło.
Oni też mieli kilka reform.
Ale ja o czym innym - jak jest np wpisany Sokłowski, to niby czemu
miałoby sie to odnosić do Sokołowskiego ?
W ulicach też mielismy "reformę", więc w starych dokumentach może być
problem ...
Post by JarosÅaw SokoÅowskiPost by J.FU mnie na lekcji mówi się rezystor, a kto powie opornik, ten
dostanie dwóję (jedynkę obecnie).
Słyszałem wiele podobnych historii. Tacy ludzie nie powinni być
pedagogami.
Hm, rezystor nie jest taki zły, a przynajmniej jasno określili reguły.
A "zawada" jakoś się nie przyjęła.
Post by JarosÅaw SokoÅowskiPost by J.FTak czy inaczej - mamy w języku śruby i wkręty, i nie wiadomo jaka
jest różnica :-)
Do czegoś to potrzebne? To znaczy wiem do czego są śruby i wkręty,
pytam o potrzebę określenia różnicy.
Oj, pełno - np kupić chcesz, a tu w jednym sklepie internetowym jest
to śruba, a w drugim wkręt. Są Polskie Normy, i inne normy,
i są normy na śruby, ale są też na wkręty. Napiszesz odwrotnie - będą
wątpliwości, o co Ci chodzi.
J.